Bas
Sam o sobie
Mawiają, że na basie grają ci, którzy nie byli w stanie nauczyć się grać na gitarze… 🙂 Ja od razu chciałem grać na basie. No ale zacząłem od gry na… czterech najgrubszych stronach gitary akustycznej! Bo dość długo trwało zanim udało mi się w czasach siermiężnego PRL-u zdobyć/kupić cudo o nazwie Defil Baston. Postępy zrobiłem szybkie, bo w moim ówczesnym punk rockowym zespole wystarczyła grać w miarę równo szesnastki używając trzech dźwięków. Właściwe bas mógł mieć wtedy jedną strunę… 🙂 Do grania wróciłem w 2012 roku po wieeeeeluuu latach przerwy. Trza się było nauczyć wszystkiego właściwie od początku. W 2016 proAge-owcy zrobili ten błąd, że przyjęli mnie do zespołu 😉 Nie do końca rozumiem, jakim cudem jeszcze mnie w tym zespole trzymają, ale może dlatego, że basu nikt nie słucha, na koncertach basu i tak nie słychać, a zawsze dodatkowa para rąk się przyda przy noszeniu sprzętu, a i do losowania — kto poprowadzi busa po koncercie — jest zawsze jeden kierowca więcej. Co statystycznie zwiększa szansę innych na… no, wiadomo co 😉
Inni o Romanie
Roman? fantastyczny facet. Spokojny, stonowany, nie narzuca swojego zdania ale zawsze je ma, i nie obawia się go użyć. Na koncertach najlepiej czuje się przy swojej paczce, ale mimo, że niewidoczny, to całe szczęście słyszalny. Cały czas poszukujący najlepszego sprzętu grającego dla siebie, co słychać i czuć. Ma świetne pomysły, nie tylko „basowe”. Robi dla zespołu więcej niż jakikolwiek basista wcześniej i niejeden członek obecny dzisiaj. Na Romanie można polegać, między innymi jeśli chodzi o bezpieczny powrót do domu po koncertach 🙂 Ale odwdzięczymy się, oj konkretnie … 😉